Uzasadnienie liryczne i ontologiczne...



Niniejsza strona jest poświęcona Aldonie Pierwszej,
pewnej Istocie Drogiej, Która upiększa
mój  świat subiektywny
i całe obiektywne Universum.
Dialektyczna jedność moich wspomnień
tworzy unikalny Obraz.
Zachwyca on mnie bez reszty.
Adoracja Aldony Pierwszej jest
misją uczuciową autora strony
w przestrzeni lirycznej
Jej nieistniejącego już Istnienia

i jego wiecznego przeżywania. 


                                                                           3 stycznia 2007 (środa),  7 maja 2007 (poniedziałek)


                                                                                                                                 9 czerwca 2008, poniedziałek
                                                                                                                                 Dzień Twoich Urodzin

Pamięć Ciebie rozlega się dzisiaj w mojej jaźni od samego rana.
Wspomnienia Ciebie delikatne i barwne. Nie ma żadnych konkretności,
bo tylko aura i poświata tego, co było ulotne i piękne...

Wszystkiego Najlepszego w Tym Dniu Symbolicznym! Zdrowia i Szczęścia! 


                                                                           Twój miłośnik




                                                                                                                                 22 marca 2008, sobota
                                                                                                                                 Wielka Sobota...

          Daleko Jesteś, zbyt daleko, aby słyszeć Twoje słowa i myśli. Lecz
przecież mam Twój Obraz w sobie, który jest uniesiony jakby nad czasem,
a może w bezczasowym Misterium...




                                                                                                                                
21 marca 2008, piątek
                                                                                                                                 Wielki Piątek...

          Dzień zadumy. Kiedyś przeżywaliśmy ten dzień w wielkiej wzajemnej
empatii wobec tego co w życiu ludzkim przemijalne i nieprzemijalne.
Pamiętam Twoje skupienie, szept i Nasze wzruszenie...



                                                                                                                                   8 marca 2008, sobota
                                                                                                                                   Święto...

          Życzenia delikatne dla Ciebie, przez wspomnienia urokliwe i ponadczasowe.
          Pamięć o Kimś Bliskim potrzebuje wzmocnień regularnych. Zbliżająca się
          wiosna przywołuje obrazy, słowa, dotknięcia...



                                                                                                            
                                                                                                                                   31 grudnia 2007, poniedziałek

                                                                                                                                    Ostatni dzień roku...

Ostatni dzień roku. Życzenia Ci posyłam i dobre myśli. Życzenia zdrowia na najbliższy 2008 rok i sukcesów licznych w każdej do pomyślenia dziedzinie! Najlepsze życzenia dla Ciebie i Twoich Bliskich!



                                                                                                                                     24 grudnia 2007, poniedziałek
                                                                                                                                           Wigilia


Myśląc o Tobie w tym Dniu Szczególnym przesyłam życzenia najlepsze,
przede wszystkim tego, co dla ludzkiej kondycji najważniejsze. W tym życzeniowym świątecznym katalogu najważniejsze są życzenia zdrowia
dla Ciebie i Twoich Bliskich - Pani Grażynki, Pana Taty i Oli, Siostry Twojej Znakomitej!

                                                                                                        on





17 grudnia 2007, poniedziałek


Pogodzenie


Nie są odporne na czytanie
Między słowami domniemanie
Apel do podświadomości jest po ostatnim słowie

Tytuł i numer porządkowy. Buchalteria poety
W żółtej teczce rezerwy kadrowe
Wiersze jako oskarżyciele posiłkowi

Późną nocą gasną zwrotki
Neony metafor wyłączane dla oszczędności mózgu
Sen jako pogodzenie przeciwności






29 listopada 2007, czwartek

    Stany realne

Jest takie coś między…
Między światem i korą mózgową.
Krajobraz
Jesień
Miłość

Podanie ręki też napędza życie
Uścisk dłoni jako akt odwagi.
Spojrzenie
Zaufanie
Dzień dobry

Talerz zupy i łyżka
Zapatrzenie w zwierciadło smaku.
Cały talerz
Pół talerza
Ziarnko pieprzu zostało na pamiątkę




22 sierpnia  2007, środa


                Oczekiwanie


    Pomiędzy nikt i Ktoś oczekiwanie moje
    Jeszcze nie znam. Za chwilę mogę kochać
    Idea twarzy to owal. Człowiek i kobieta

    Bez twarzy nie ma spojrzenia. Nieobecność oczu
    Powietrze przezroczyste aż do widnokręgu
    Ktoś stamtąd nie przyszedł jeszcze

    Uśmiech zawiera światło. Duchowe źródła zasilania
    Kąciki ust odgrywają specjalną rolę
    Wierzę lub nie wierzę. To mało istotne

    Kiedyś w końcu przyjdzie. Oczekiwanie nieustanne
    Gesty łagodne i spojrzenia. Imię najwłaściwsze
    Nie będzie definiowania. Przeznaczenie jest ciche





29 lipca 2007, niedziela


                Wspomnienia

    Stoją w pamięci, a może wiszą obok siebie?
    Jak koszule w szafie pojemnej. Drzwi czaszki zamknięte
    Wspomnienia liczne. Czy sweter, to już nie wspomnienie?

    Mgliste lub wyraziste, z długimi rękawami lub krótkimi
    Nieznane zasady porządkowania. Pewnie regułą jest ważność wspomnień
    Alzheimer to rodzaj uszkodzenia szafy dwudrzwiowej

    Rozbite kolano w dzieciństwie na pierwszym wieszaku
    Ciocia Marysia na wieszaku drugim, potem babcia Miecia
    Jurek miał 10 lat i pisał brzydkie słowa gdzie popadnie
    Zawsze z błędem ortograficznym

    Śmierć sekretarza komunistycznej partii, to wieszak kolejny
    Nie wiadomo po co trzymać te ciuchy absurdalne
    Ważność Gomułki i Breżniewa w świecie subiektywnym mniejsza
    Od muszelki znalezionej na plaży w Krynicy




11 lipca 2007, środa, ranem

   
        (...)

    Ziarnko piasku. Wspomnienia dawne nadmorskie
    Płaszczyzny pomiaru, regularność i powtórzenia
    Cała plaża należała do nas. Wtedy wydarzyło się to
    Intymny świadek końca świata...




1 lipca 2007, niedziela, przedpołudnie

 W świątecznym numerze "Gazety Wyborczej" (30 czerwca - 1 lipca 2007,
ss. 26-27) interesujący wykład Richarda Rortyego "Kant by się zdziwił".
Zachęcam Cię do przeczytania tego tekstu napisanego w specyficznej 
stylistyce z mnóstwem dygresji i refleksji komentujących.


    Ciekawe, że Rorty uważa Habermasa za największego żyjącego
    współczesnego filozofa...


1 lipca 2007, niedziela, silne popołudnie

Sen popołudniowy z Twoją obecnością bardzo intymną! Obudziłem się niezmiernie podniecony. Śniła mi się Wzajemność Nasza Maksymalna, ale bardzo, bardzo niekonwencjonalnie. Takiego snu z Tobą nigdy jeszcze nie miałem. Długo po przebudzeniu geometria moja wracała do stanu pierwotnego. Ależ to było intensywne!




27 czerwca 2007, wtorek

Znowu długo poza Krakowem. Codzienne pisanie poezji w celu wypracowania
nowej poetyki. Jesteś Obecna bardzo często.

 Twoje Urodziny... Pamiętam oczywiście. Pamiętam.
 Wszystkiego najlepszego, Duszatko Drogie!


                Noc czerwcowa

    W szerokości swojej noc nie ma widnokręgu
    Ludzkie powieki jak włazy kanałów. Powieki wielokrotne
    Nie ma wewnętrznego echa. Poduszki nie wydają dźwięku
    Kołdry mimo ciepła nie są paliwem ludzkości
    Człowiek samotny w swojej ciszy. Cisze obok siebie

    Bezcieniowe parki też wewnątrz. Księżyc i gwiazdy
    Można do rana śnić wzdłuż i wszerz powiek oraz na wysokość rzęsy
    Można otwierać oczy i nie widzieć, ruszać nogami i leżeć
    A przecież każda piwnica bliska Jaskini Platona
    Jak dziecięca zabawa z zawiązanymi oczami

 



11 czerwca 2007, poniedziałek

    Kilkudniowy  pobyt w Pieninach. Kolejne wiersze. Jesteś w moich myślach codziennie.


            Stany skupienia

    Dwa stany skupienia. Chleb i wino
    Kromka czeka. Wino czeka. Obydwoje patrzą na siebie
    Dwa życzliwe palce unoszą kromkę do nieba
    Podniebienie. Niespieszne mówienie o smaku w milczeniu
 
    Kromka chleba. Delikatny instrument wyobraźni
    Ziarenko czarnuszki rozgryzione. Smakowanie powolne
    Aura smaku jak tęcza. Zajęte pół nieba
    Wino będzie czerwonym słońcem

    Biblijna przemiana niemożliwa. Wino w butelce z akcyzą
    Kieliszek z grubego szkła panuje nad środkiem ciężkości
    Dwa stany skupienia. Transcendencja na kuchennym stole
    Jestem kapłanem mimowolnym
 

                                                                                                    Krościenko n/D, 9 czerwca 2007


31 maja 2007, czwartek, pólnoc



           *  *  *

    za granicą moich uczuć
    dalej stoją uczucia a za nimi ponownie
    kartkuję granice wszelkie i nie widzę
    jakże jestem ubogi w bezuczucia

    cierpliwość moja niecierpliwa
    podrywa co chwilę eskadry aniołów
    do lotu zwiadowczego nad terytorium grzechu ciężkiego
    niewierzący wierzę

    stąd moje zatrwożenie
    jak może być że jestem i nie jestem
    że Bóg istnieje nie istnieje
    że łąka ta majowa i miłość też ostatnia
    i śmierć moja nazwana
    i nieśmierć moja bezimienna





29 maja 2007, wtorek, przedpołudnie

      

         *   *   *


    kreska na ścianie
    nie minus ani plus
    kreska

    czubek głowy
    dodam ze dwa centymetry
    na myśli poranne nie przebudzone

    a jak nie boso tylko w obuwiu
    to gdzie dodać
    od strony głowy czy podłogi?

    popatrzę Ci w oczy
    znajomy owal twarzy
    pod kreską ściana w kolorze łososiowym

    ołówkiem miękkim jak szminką
    z właściwą starannością
    przypomnę Twoje usta
    i dotknę je
    rzęsami




22 maja 2007, wtorek,  13.20

Już po katowickim spotkaniu. Jakiż szarosmutny wymiar tego wydarzenia! Spieszylaś się do dealera. Zabraklo godziny na choćby ciche popatrzenie w oczy, lub tylko pobycie obok siebie. Dealer, ubezpieczenie, dealer i ubezpieczenie... W drodze przez trzy ulice o pół kroku, krok przede mną... Może kiedyś Ty będziesz w takiej sytuacji...

 A ja z przyjemnością posłuchałbym Ciebie bez tego patosu. Pisząc o złu, raptem dwa miesiące temu, ofiarowałem Ci godziny nie licząc ich wcale, ale Ty nie znalazłaś nawet ułamka czasu tego dla mnie. Dziękuję za tę niemożność... A przecież było to ostatnie  wspólne spotkanie w życiu...

Tym bardziej otwieram się ku Tamtej Aldonie, która byla i jest kompletnie inna! Ona dalej jest Zjawiskowa, dalej Jest Obok Mnie i We mnie...

Umarła dzisiaj część mojego istnienia. Umarł kawałek życia. Nie ma anestezjologii, która odwróciłaby ten proces...

Tym bardziej Cię witam! Moja Droga i Kochana... Aldonko Kochana, Mój Duszku Niezwykły... Aldono Pierwsza!




21 maja 2007, poniedziałek, rano

Kilka dni w Pieninach. Wiele nowych przemyśleń, które zaowocowały kolejnymi wierszami. Nie jestem jeszcze zadowolony, ale przecież pisanie poezji jest kwestią wewnętrznie niezmiernie złożoną.

Jutro spotkanie z Tobą.

21 maja 2007, poniedziałek, popołudnie

                                                       (fragment wiersza...)

Drzewo pochyłe bez laski
Powtarza twarze te same od lat
Drzewa uczą się ludzi na pamięć

I ja uczę się kory
Której faktury nie powtórzę w żadnym dotyku
Liści, których nie zliczę w mrugnięciach powiek
Szumu na wietrze, którego nie mam w oddechu
Uczę się mojego drzewa
(...)




15 maja 2007, wtorek, rano


Po przerwie kilkudniowej spowodowanej czasem intensywnym.
Majowo i lirycznie przesyłam Ci wiersz dziwnie pasujący do moich myśli... 
Myślę o Tobie codziennie, wielokrotnie, czule i namiętnie...

"Rozumiem: można kochać pełniej, mocniej,
nieskazitelniej.
Można wtopić się w mrok i pod postacią nocy
wkraść się w twoje obszary.
Można jeszcze wiele:
na przykład twoje rysy z molekuł i drobin
mozolnie odtwarzać w wspomnieniu.
Albo, wbijając w lustro wzrok tłumaczyć sobie,
że ty - to ja.
Bo kogóż właściwie kochamy,
jeśli nie siebie?" 

                                                         /Brodski/


15 maja 2007, wtorek, południe

    Przytulenia

    Przyjaciel Papier
    Leży obok mnie z numerowaną duszą
    ISBN

    Twarz ma z okładki
    Otwieram i zamykam
    Zakładkę wkładam pod pachę
    Jedną z trzystu dwudziestu ośmiu

    Zadrukowane ciało:
    Autor na czole
    Wydawnictwo na szyi
    Spis treści między żebrami

    Stoją twarze na mojej półce:
    Arystoteles, Zygmunt Freud
    Józef Tischner i Karol Wojtyła
    Lubię ich milczące przytulenia





28 kwietnia 2007, sobota


Chyba jednak nastał czas dyferencjacji Aldony Pierwszego i Drugiego Rodzaju. Porzuciwszy wszelką nadzieję na Jedność Pierwszej i Drugiej Ontologii postanawiam swoją wierność Ideałom czynić poprzez oddanie się Pierwszej. Drugą spostrzegam życzliwie poprzez dziedziczenie barwy głosu, twarzy, kształtu dłoni i figury. To ważne pokrewieństwo, ale przecież tylko pokrewieństwo. Będąc daleko od Pierwszej, do Drugiej jest mi nieskończenie blisko. Tu jest centrum logiczne i uczuciowe mojego świata. Ewentualne zdziwienie i pukanie Kogokolwiek w czoło, jako komentarz do tego co piszę, przyjmuję z wielką wyrozumiałością.

Dla oznaczenia Ontologii Pierwszej będę używać, tam gdzie będzie możliwa dwuznaczność, gwiazdkę.

późne popołudnie

Fragment erotyka napisanego dzisiaj dla afirmacji Aldony*:

Odpowiedniość

Między brzmieniem a odzieżą wierzchnią
Zapach Twojej skóry i złączone kolana
Tam dalej nie sięgam wzrokiem
Bo cisza lub wykrzyknik
Wykrzyknik jest zmysłowy

Z pauzy pierwszej budujesz ramiona
W drugiej pauzie odkrywasz nagie biodra
Cisza która nad kropką to pępek
A westchnienie to przestrzeń trójkątna

(...)

I jeszcze fragment innego wiersza i wbrew pozorom nie jest to erotyk:

Niezręczność

Kiedy Cię kocham
Między jednym szeptem a drugim
Płatki róży całuję czerwonej i różowej
Róży górnej i róży dolnej...

(...)



26 kwietnia 2007, czwartek

"Bliskość seksualna wymaga  przede wszystkim  dostrzeżenia  i  uszanowania tajemnicy i szaleństwa  seksualności  drugiej  osoby,  gdyż  duszę  można odnaleźć jedynie w taje- mnicy i szaleństwie", (T. Moore, Bratnie dusze. Tajemnica dobrych związków, Warszawa 1995, s. 200.)

miłość rodzi się po latach
oddychania
skóra przy skórze
zaplątani nawzajem w swoje sny
każdej nocy
tkamy kolejną nić
we wspólnej pajęczynie
krwi i snu
a tymczasem ja
przebiegam przez ciebie szybko
jak światło
a tymczasem ty
otoczyłeś mnie nagle
jak płomień

                   /Mary Mackey/